Okładka książki "Królowe Mogadiszu"

Królowe Mogadiszu – Paweł Smoleński

Królowe Mogadiszu – Paweł Smoleński

Muszę przyznać, że już od dłuższego czasu nie wciągnął mnie tak zbiór reportaży. “Królowe Mogadiszu” są napisane w sposób bardzo interesujący – książka zaczyna się króciutkim wstępem na temat pochodzącej z Afrykańskich legend królowej Araueelo, oświeconej władczyni rządzącej potężnym królestwem Somali, jaskrawie kontrastującym z obecną Somalią, ogarniętą wojną i głodem od dziesięcioleci. 

Pierwszy reportaż to w mojej ocenie mistrzostwo, opis upodmiotowienia Głodu. W narracji Pawła Smoleńskiego Głód staje się fizycznym jeźdźcem Apokalipsy, przemierzającym powoli i nieubłaganie spalone słońcem ziemie Rogu Afryki. Muszę przyznać, że trochę oszołomiony poetycko brutalnym językiem tego pierwszego reportażu bałem się o resztę książki, czy dam radę tak po prostu przeczytać taką pozycję, czy nie będę musiał robić sobie przerw pomiędzy rozdziałami, ze względu na intensywność doznania. Okazało się jednak, że Paweł Smoleński świetnie kontroluje napięcie, a ten wyjątkowy początek miał być pokazem umiejętności literackich. Choć tych nie brakuje także dalej –  poszczególne fragmenty zawierają nie tylko smutek, ale także jasne momenty życia Somalii z drugiej dekady dwudziestego pierwszego wieku. Autor robi coś, czego brakowało mi trochę w czytanych niedawno pozycjach z tego gatunku, czyli aktywnie operuje językiem jako narzędziem. W długości zdania czy prostocie słownictwa jest przekazane napięcie i atmosfera życia w Rogu Afryki. Bo pobicie czy klęczenie pod odbezpieczoną bronią można opisać, rozwodząc się na psychiką ofiary (co dziś robimy nad wyraz często), ale można też zamknąć je w kilku słowach, jako coś prozaicznego, część rzeczywistości. Wybierany przez  Pawła Smoleńskiego styl stale podkreśla przekaz. Ludzie w “Królowych” jawią się jako pragmatycy, którzy pomimo wszystkich niesprzyjających okoliczności cały czas próbują budować lepsze jutro.

Ta nadzieja na lepszą przyszłość jest dla mnie bardzo ważna w tej pozycji. Chociaż śmierć jest codziennością na kartkach książki, i to głównie ta niezasłużona, niewinna, to całościowo jest to opowieść o tych, którzy mają nadzieję i siłę, by próbować coś zrobić. Nie ma tu miejsca na cudowne opowieści lokalnych polityków – Paweł Smoleński opisuje zwykłych ludzi, kobiety (które w Somalii pełnią wręcz kluczową rolę, mimo silnej dyskryminacji na wielu poziomach) i mężczyzn, którzy dzień po dniu żyją w ogarniętym wojną kraju i jakimś cudem, utrzymują pozytywne spojrzenie na następny dzień.

Dodaj komentarz